Prawo w podrozy - blog o prawie turystycznym Agata Nowak
||

Jeszcze o wymaganiach specjalnych. Czy wszystko musi być w umowie?

Jak wspomniałam ostatnio, przepis art. 42 ust. 4 pkt. 4 nowej ustawy wprowadził nowe pojęcie tzw. wymagań specjalnych. W tym kontekście w umowach o podróż zawieranych po 1 lipca 2018 r. z całą pewnością większą wagę należy przykładać do tego, czy strony tej umowy uzgodniły owe wymagania specjalne i objęły je umową. Teoretycznie tylko wówczas można się bowiem na nie powoływać.

Warto pamiętać, że w poprzednim stanie prawnym przepisu takiego nie było. W sporach sądowych zdarzało się jednak, że sądy przyznawały rację klientom, którzy domagali się od organizatora rekompensaty z tytułu świadczeń, które wprawdzie nie były wprost wskazane w umowie, ale – jak stwierdzały sądy – wynikały z ogólnej natury zobowiązania. Przykładem może być brak polskojęzycznego pilota wycieczki. W jednej ze spraw sąd uznał, że tego rodzaju okoliczność może negatywnie wpłynąć na radość i efektywność wypoczynku turystów, którzy z powodu bariery językowej nie mogli w pełni korzystać z atrakcji oferowanych w miejscu pobytu.

Dzisiaj taka sytuacja byłaby rozpatrywana z nieco innego punktu widzenia, albowiem nowe przepisy nakładają na organizatora obowiązek poinformowania podróżnego przed zawarciem umowy o wymaganiach językowych, w przypadku gdy skorzystanie przez podróżnego z niektórych usług turystycznych będzie zależało od skutecznej komunikacji ustnej (art. 40 ust. 1 pkt. 1 lit. g).

Wydaje się jednak, że także w nowym stanie prawnym, przy uwzględnieniu wprowadzenia regulacji dot. wymagań specjalnych, można wyobrazić sobie sytuację, w której nawet pomimo tego, że dane świadczenie nie zostało wpisane do umowy, podróżny mógłby domagać się jego realizacji lub rekompensaty z tytułu jego braku. Należy zwrócić uwagę, że art. 42 ust. 4 pkt. 4 wspomina o wymaganiach „specjalnych”, a więc czymś więcej niż możnaby oczekiwać od należycie zorganizowanej wycieczki.  Przecież okoliczność, że klient nie wpisze do umowy życzenia, że nie chce pokoju wychodzącego na hotelowe zaplecze kuchenne, z którego od wczesnych godzin porannych dochodzą hałasy i zapachy, nie oznacza, że w obliczu takiej sytuacji nie może domagać się zmiany pokoju albo – w skrajnej sytuacji – zadośćuczynienia.

Nie należy zapominać, że każdą umowę o podróż należy badać pod kątem jej podstawowych założeń i istoty podróży, jaką zamawia klient. Co do zasady inaczej należy bowiem oceniać założenia stron umowy o podróż o charakterze traperskiej wyprawy poznawczej, a inaczej stacjonarnego wypoczynku w hotelu z basenem.

Podobne wpisy