Prawo w podrozy - blog o prawie turystycznym Agata Nowak
||||

Bezkosztowa rezygnacja z wycieczki – czy organizatorzy powinni się jej bać?

Jedną z nowości w ustawie turystycznej, dodaną zresztą w ostatniej chwili, jest prawo podróżnego do bezkosztowej rezygnacji z udziału w imprezie turystycznej (słynny już art. 47 ust. 4 nowej ustawy turystycznej).

Brzmi on następująco:

Podróżny może odstąpić od umowy o udział w imprezie turystycznej przed rozpoczęciem imprezy turystycznej bez ponoszenia opłaty za odstąpienie w przypadku

  1. wystąpienia nieuniknionych i nadzwyczajnych okoliczności
  2. występujących w miejscu docelowym lub jego najbliższym sąsiedztwie,
  3. które mają znaczący wpływ na realizację imprezy turystycznej lub przewóz podróżnych do miejsca docelowego.

Podróżny może żądać wyłącznie zwrotu wpłat dokonanych z tytułu imprezy turystycznej, bez odszkodowania lub zadośćuczynienia w tym zakresie.

Na biura podróży padł blady strach. Touroperatorzy kilkukrotnie dopytywali mnie o ten przepis, nie kryjąc swych obaw przed nadużywaniem go przez podróżnych.

Uprawnienie to wydaje się być atrakcyjne dla podróżnych – ustawa gwarantuje im w tym przypadku zwrot wszystkich wniesionych wpłat. Całe ryzyko odwołania imprezy turystycznej spada na organizatora, który musi pokryć związane z tym straty (opłacone rezerwacje, zakupione usługi). Od relacji organizatora z kontrahentami zależy, czy będzie mógł odzyskać zaangażowane w ten sposób środki.

Największym ryzykiem obarczone są wyprawy organizowane na zamówienie, gdzie zazwyczaj touroperator dokonuje zakupu imiennych, bezzwrotnych biletów lotniczych, stanowiących lwią część kosztów podróży. Stąd biura podróży mające w ofercie takie imprezy obawiają się skutków obowiązywania tej regulacji. Czy słusznie?

Rzeczywiście, jest to daleko idąca, dość restrykcyjna i bardzo skomplikowana regulacja. Zawiera wiele przesłanek, które należy kolejno zbadać w każdej indywidualnej sprawie.

Gdy jednak przyjrzeć się jej dokładnie, okazuje się, że nie jest aż tak „straszna” jak wydaje się być na pierwszy rzut oka.

Po pierwsze: jest to wyjątek od reguły pacta sunt servanda. Jak wiadomo, umów należy dotrzymywać, a każde odstępstwo od tej zasady powinno być interpretowane ściśle.

Ściśle należy więc za każdym razem ustalić, czy w danej sytuacji zostały spełnione wszystkie przesłanki wymienione w tym przepisie. Muszą one wystąpić łącznie, aby podróżny mógł skorzystać z przyznanego tu uprawnienia.

Warto zwrócić uwagę m. in. na to, że:

  1. nieuniknione i nadzwyczajne okoliczności muszą w rzeczywistości zaistnieć (wystąpić); samo więc ostrzeżenie o możliwości ich wystąpienia nie wypełnia znamion tej definicji (np. ostrzeżenie o możliwości wybuchu wulkanu czy wystąpieniu zamieszek);
  2. okoliczności te muszą występować w miejscu docelowym lub jego najbliższym sąsiedztwie, a więc – na ogół – nie na drugim końcu kraju. Np. wystąpienie w Chile na jego północnym krańcu błotnych lawin nie stanowi powodu do rezygnacji z imprezy, która jest zaplanowana w południowej części tego kraju;
  3. okoliczności te mają znaczący wpływ na realizację imprezy lub przewóz pasażerów; zwracam uwagę na określenie „znaczący”, a więc nie jakikolwiek. Dyskomfort podróżnego wynikający z tej sytuacji musi więc mieć określone nasilenie;

Po drugie: organizator, któremu podróżny złoży oświadczenie o odstąpieniu od umowy z powołaniem na w/w przepis, nie musi zgadzać się z oceną sytuacji dokonaną przez klienta i ma prawo kwestionować skuteczność rezygnacji z wycieczki. Jeżeli stronom nie uda znaleźć się porozumienia, mogą poszukiwać pomocy u mediatora, a w skrajnych przypadkach sprawę rozstrzygnie sąd.

Reasumując, przewidziane w tym przepisie uprawnienie klienta stanowi wyjątek od reguły, a przy badaniu jego skuteczności wszystkie przesłanki należy interpretować ściśle.

 

Podobne wpisy